O ziołach w zdrowym starzeniu się - rozmowa z Davidem Winstonem

W styczniu 2024 roku David Winston wygłosił obszerny wykład w ramach przedsięwzięcia pod tytułem „The Live Long & Thrive Summit”. Wykład miał formę wywiadu i został przeprowadzony przez organizatora tego przedsięwzięcia, Briana Vaszily`ego. Przedstawiamy fragmenty tego wykładu, zachowując formę pytań i odpowiedzi oraz styl wykładu mówionego.

Artykuł na: 49-60 minut
Zdrowe zakupy

Jak pokonać chorobę?

Czy mógłbyś podzielić się z nami 3–5 sprawdzonymi, najbardziej skutecznymi krokami, które należy wykonać, aby uniknąć, a może nawet pokonać chorobę i żyć długo w dobrym zdrowiu? Jaki byłby pierwszy krok?

DV: Cóż, moja matka, która dożyła 86 lat, zwykła mawiać: „Nie mamy wyboru co do starzenia się, ale mamy wybór co do tego, czy się zestarzejemy”. I ja się z nią zgadzam. Wychodząc na chwilę poza sferę ziołolecznictwa, każdy wie, że musimy pozostać aktywni fizycznie i umysłowo. Musimy dobrze się odżywiać. Musimy upewnić się, że mamy nie tylko odpowiednią ilość, ale także dobrą jakość snu. To są trzy fundamenty dobrego zdrowia.

Ale jedną z rzeczy, które nauka obec­nie uznaje, jest to, że w procesie starzenia się występuje przewlekły stan zapalny o niskim stopniu nasilenia. U podstaw wszystkich przewlekłych chorób, niezależ­nie od tego, czy mówimy o zespole metabolicznym, nadciśnieniu lub wzroście poziomu glukozy we krwi, bólu mięśniowo-szkieletowym, chorobie Alzheimera, chorobie autoimmunologicznej, cukrzycy typu drugiego czy raku, jest przewlekły stan zapalny.

Jest wiele rzeczy, które możemy z tym zrobić. Jedną z nich, o których nasi słuchacze prawdopodobnie słyszeli, jest dieta przeciwza­palna. Wiemy, że istnieją pokarmy, które są prozapalne i których spożycie powinniśmy zminimalizować, nie­zależnie od tego, czy są to tłuszcze trans, tłuste potrawy, czy cała gama prostych węglowodanów, które zwiększają stan zapalny w naszym ciele.

Istnieje również cała gama produktów spożywczych i ziół, które zmniejszają stan zapalny. Warto przy tym zrozumieć, że ludzie często słyszą i mówią o substancjach przeciwzapalnych i prze­ciwutleniaczach, ale problem polega na tym, że w odnie­sieniu do przeciwutleniaczy, zwłaszcza w przypadku ziół i żywności, mówią na przykład o wartości ORAC (ang. oxygen radical absorbance capacity – zdolność do pochłaniania reaktywnych form tlenu przez przeci­wutleniacze, inaczej pojemność antyoksydacyjna).

Problem polega jednak na tym, że wartość ORAC tak naprawdę mówi tylko o tym, jak dobrze coś konserwuje żywność. Nie mówi nic o tym, jak dana substancja działa w żywym organizmie. W rzeczywistości cała idea żywności i ziół jako przeciwutleniaczy, tak naprawdę nie jest tym, co większość ludzi myśli. Jeśli więc zapytam naszych słuchaczy, co robią przeciwutleniacze?

Wszyscy podniosą rękę i powiedzą: Och, unieszkodliwiają wolne  rodniki. Cóż, tak, do pewnego stopnia to prawda. Ale gdyby całkowicie unieszkodliwiały wolne rodniki, byłoby to w rzeczywistości szkodliwe. Organizmowi potrzebny jest bowiem pewien poziom reaktywnych form tlenu i reaktywnych form azotu, aby stymulować mitochondrialną regula­cję w komórkach.

Przeciwutleniacze działają jako mniej lub bardziej ogólnoustrojowe środki przeciwzapalne. Ale zioła i żywność nie działają, tak jak farma­ceutyczne środki przeciwzapalne.

To, co zawdzięczamy tym ziołom i pokarmom, to równoważenie reakcji redoks (reakcje utleniania i reduk­cji, zachodzące w naszym ciele – przyp. tłum.) w organizmie. Chociaż hamują stany zapalne, nie robią tego, jak już powiedziałem, w sposób, w jaki robią to leki. Przynoszą korzyści tkankom w całym ciele. Nie jest więc tak, że mają one wpływ na jedną tkankę lub jeden obszar.

Jednym z ziół, którym wszyscy są dziś zafascynowani, jest kurkuma. Kurkuma wykazuje silne działanie przeciwzapalne, ale ogólnoustrojowe. Działa jako środek neuroprzeciwzapalny, pomagając w neurozapaleniu. Pomaga także hamować stany zapalne jelit. Może być stosowana w takich chorobach, jak zespół nieszczelnego jelita lub utrata funkcji bariery nabłonkowej w jelicie grubym. Może również zmniejszyć stan zapalny w żołądku i stan zapalny układu mięśniowo-szkieletowego.

kurkuma

Mamy więc do czynienia z niesamowitymi właściwościami żywności i ziół. Ludzie spożywają kurkumę od tysiącleci jako główny składnik przyprawy curry w proszku.

Mamy także inne zioła, takie jak rozmaryn, który oczywiście wszyscy znają jako przyprawę kulinarną lub imbir, który jest kolejną popularną przyprawą, dodatkiem do herbaty i napojów – oba te zioła wykazują silne działanie przeciwzapalne.

Jedną z rzeczy, która jest naprawdę interesująca, jest to, że w tradycyjnej medycynie, w której używano ziół, w kulturach, które stosowały zioła od tysięcy lat, czy to Trady­cyjna Medycyna Chińska, Ajurweda, czy Unani Tibb lub Kampo w Japonii, wiedza ludzi opierała się na spostrzegawczości, ale żadna z tych tradycji, aż do czasów współczesnych, nie zrobiła tego, co nazwalibyśmy badaniami. Ludzie, którzy stosowali zioła sami zdawali sobie sprawę, że kiedy łączą je w pewnych kombinacjach, tworzyło to coś, co nazywamy synergią.

Gdybyś zapytał mnie, nie wiem, 20 lat temu, czy wierzę w synergię zio­łową, powiedziałbym ci, że w nią wierzę. Powiedziałbym ci, że widzia­łem to w praktyce klinicznej. Ale gdybyś powiedział mi: Czy możesz pokazać mi jakieś rzeczywiste badania naukowe potwierdzające, że jest to prawdziwe zjawisko? Musiałbym powiedzieć: nie, przykro mi, nie mogę.

W ciągu ostatnich 20 lat badania nad synergicznym działaniem naturalnych substancji stały się niezwykle popularne, zatem teraz mogę wskazać ponad 200 badań pokazujących, że na przykład, połączenie kurkumy z czarnym pieprzem, to nie jest zły pomysł.

Albo inny przykład: tradycyjne połączenie kurkumy z odrobiną imbiru, znacznie zwiększa aktywność obu tych składników. Zatem w tym przypadku jeden plus jeden nie równa się już dwa. Jeden plus jeden równa się dziesięć, dwadzie­ścia lub trzydzieści.

Jak często stosować zioła o działaniu przeciwzapalnym?

Dziękuję za silne podkreślenie, że zioła, które wymieniłeś, działają w całym ciele, naprawdę w zupełnie inny sposób i ich działanie nie jest ukierunkowane. A jak często powinienem spożywać te zioła?

DV: Cóż, jednym z ziół, o których nie wspomniałem, są na przykład borówki. Borówki mają niesamowite działanie przeciwzapalne i zmniejszają ogólnoustrojowy stan zapalny. Borówki jem praktycznie każdego dnia. Nie kilka sztuk, ale garść każdego dnia. Nie musisz jeść tych samych produktów każdego dnia. To nie tak, że musisz koniecznie przyjmować kurkumę każdego dnia, chyba że przyjmujesz kurkumę w celach leczniczych.

Pamiętaj też, że jeśli gotujesz te produkty przez długi czas, stracą one wiele ze swojej aktywności. Dlatego, na przykład, kiedy dodaję do czegoś czosnek, a uwielbiam czosnek, wiem, że ma on fenomenalną aktywność w tak wielu zakresach, w tym aktywność sercowo-naczyniową, to mogę dodać trochę czosnku na początku, kiedy gotuję, aby w pewnym sensie nadać smak całej potrawie, ale potem wrzucę resztę przed końcem gotowania, aby czosnek był tylko trochę ugotowany, na tyle, aby zachował część swojej aktywności. Chodzi o to, aby włączyć te produkty do diety każdego dnia. Nie musi to być dokład­nie to samo. I oczywiście zależy to od formy, w jakiej je przyjmujesz.

Moja ciotka zwykła mawiać, a była jedną z moich nauczycielek, że zioła wpływają na ludzi na jeden z trzech sposobów. Są pożywieniem, lekar­stwem lub trucizną.

zioła

Zatem nasze zioła spożywcze to nie tylko produkty, do których jedzenia jesteśmy przyzwyczajeni, takie jak imbir, czosnek czy jagody. Obejmują one łagodne, delikatne zioła, które najprawdopo­dobniej nie wywołają żadnych niepożądanych skutków, zakładając, że wykluczymy możliwość alergii, ponieważ każdy może być uczulony na cokolwiek. Ale pomijając alergie, są to naprawdę łagodne, delikatne zioła.

Nie chodzi więc tylko o rozmaryn, który uważamy za przyprawę, ale także o zioła, takie jak rumianek, melisa i głóg – to wszystko wspaniałe, łagodne zioła. Są to zioła spożywcze, które można przyjmować regularnie. Ale wiele osób ma zabawne wyobrażenia na temat tego, co to oznacza.

I tak, słyszę, och, to jest zioło spożywcze, mogę go jeść dużo. Kiedyś ktoś do mnie zadzwonił i zapytał, czy herbata z liści malin jest dla ciebie dobra? Odpowiedziałem, że tak. A on dalej: Czy możesz pić jej dużo? W tym momencie w mojej głowie włączyły się małe dzwonki ostrzegawcze – no cóż, co masz na myśli mówiąc dużo? A on na to, że pije 14 filiżanek dziennie. A ja na to: O mój Boże, nie można pić 14 filiżanek dziennie. Powiedziałem, że jedna lub dwie byłyby w porządku. Ale są skrajności.

Czy czosnek jest ziołem spożywczym? Tak. Ale czy usiadłbyś i zjadł całą miskę czosnku lub całą miskę imbiru? Myślę, że nie. Więc z umiarem, w zależności od tego, co to jest. To tyle o ziołach spożywczych.

Następnie mamy nasze leki ziołowe, które mają silniejsze działanie. Muszą być one stosowane z większą świadomością. Zwykle przyjmuje się je w określonym celu, przez określony czas, a następnie przestaje się je stosować. Nie wszystkie są dla ciebie dobre. Wiele osób myśli, że ponie­waż zioła są naturalne, to wszystkie są bezpieczne.

Cóż, zioła spożywcze – w większości przypadków, tak, te nie. Ostatnia kategoria to trucizny. Są to produkty, które należy zostawić w spokoju, chyba że jesteś ekspertem i rozumiesz, jak bezpiecznie z nich korzystać, znasz ich toksykologię lub są one zalecane przez kogoś, kto je zna. Zwykle jednak podaje się formułę, w której jest to bardzo mała część większej formuły. Ale przeciętna osoba nie powinna bawić się tego typu ziołami.

Mamy pewne zioła, takie jak na przykład korzeń poke, który znajduje się na granicy leku i trucizny. I powinien być on używany tylko przez kogoś, kto jest przeszkolony w jego stosowaniu, ponieważ nawet jeśli prawdopodobnie nie zabije cię, gdy go przedawkujesz, jest to jedna z tych sytuacji, w której możesz chcieć umrzeć, po wymiotach, zapaleniu żołądka i jelit oraz biegunce.

Tak. Są produkty, których po prostu nie powinno się używać. Przecież nie wchodzisz do apteki i nie bierzesz, tak po prostu, czego chcesz z półki. Te produkty muszą być używane z wiedzą. Natomiast zioła spożywcze można przyjmować codziennie. I znowu, niekoniecznie musi to być dokładnie to samo zioło każdego dnia, tak jak niekoniecznie jesz te same potrawy każdego dnia. 

W jaki sposób spożywać zioła?

Jakie są najlepsze formy lub idealne sposoby spożywania ziół, o których właśnie wspomniałeś?

DV: Cóż, to właściwie zależy od zioła. Jeśli mówimy o czymś takim jak na przykład czosnek, na rynku dostępne są różne formy czosnku. Jest czosnek w proszku, który jest używany zarówno jako przyprawa, jak i czosnek w postaci tabletek. Są oleje czosnkowe, sfermentowany czosnek, dojrzały czosnek. Mam na myśli dziesiątki różnych produktów na bazie czosnku. Najlepiej działa jednak surowy czosnek. Zwłaszcza w przypadku osób z infekcją płuc oporną na antybiotyki.

Po prostu trzeba posiekać ząbek czosnku i pozostawisz go na desce do krojenia na 5 lub 10 minut, co doprowadzi do przekształcenia alliiny w allicynę. Następnie należy zmieszać go z innym pokarmem. Może to być puree ziemniaczane, może to być niearomatyzowany jogurt. Powodem, dla którego mówię niearomatyzowany jest to, że czosnek w jogurcie truskawkowym smakuje obrzydliwe.

Może to być pesto, może to być cokolwiek, do czego można go dodać i w pewnym sensie odciążyć. W tym celu zalecam dodawanie go po posiłku, ponieważ świeży czosnek jest dość ostry i może być nieco drażniący dla żołądka. Oczywiście, jeśli działa zbyt drażniąco, nie rób tego.

Ale jeżeli go spożyjesz wiedz, że przez jeden dzień, a nawet przez kilka dni, twój oddech pachnie jak czosnek, twój pot pachnie jak czosnek, twój mocz pachnie jak czosnek, twój stolec pachnie jak czosnek.

Wszystko, co wydostaje się z twojego ciała pachnie czosnkiem. W rzeczywistości, jeśli robisz to około trzy lub cztery razy dziennie, gdyby wampir wszedł do pokoju, umarłby od samego kontaktu z tobą. Oczywiście gdyby wampiry istniały i były wrażliwe na czosnek.

Chodzi więc o to, że świeży czosnek działa najlepiej. Innym przykładem jest żel aloesowy. Moje doświadczenie jest takie, że świeży żel, pozyskany ze świeżo zerwanego liścia, jest zdecydowanie najlepszy, zarówno do stosowania miejscowego, jak i wewnętrznego.

Teraz o innych produktach – porozmawiajmy o herbatach, na przykład rumiankowej. Rumianek jest niewiarygodnie dobry, smakuje przyjemnie i działa naprawdę dobrze. Skąd wiemy, że działa tak dobrze? Cóż, po tym jak Piotruś Królik wdał się w bójkę z Farmerem MacGregorem i wrócił do domu, co zrobiła matka Piotrusia Królika? Dała mu herbatę rumiankową. Widzisz, tak jest w literaturze.

Rzeczywistość jest taka, że produkty takie jak rumianek, melisa i imbir tworzą piękne herbaty, ale nie wszystko smakuje dobrze. W rzeczywistości jeden z moich nauczycieli miał taki pomysł, że im gorzej smakuje, tym lepiej dla ciebie. Cóż, może to być prawda, ale większość ludzi nie jest tak chętna do przyjmowania produktów, które są nieprzyjemne w smaku, które są na przykład gorzkie.

Nalewki

W takich okolicznościach masz więc inne opcje. Jedną z nich są na przykład nalewki. Nalewka to alkoholowo-wodny wyciąg z rośliny. Lubię używać nalewek i często korzystam z nich w praktyce klinicznej. Wiem, że są ludzie, którzy mają problemy z nadużywaniem alkoholu i powinni unikać nalewek.

Są też ludzie, którzy z powodów religijnych lub zdrowotnych powinni unikać alkoholu. Ale dla przeciętnej osoby ilość alkoholu w nalewce jest dość minimalna. Doradzam ludziom wziąć łyk wody, trzymać ją w ustach i przyjmować nalewkę do tej wody w ustach, aby alkohol nie podrażnił błon śluzowych w jamie ustnej. Potem przełykasz.

Część nalewki wchłania się podjęzykowo i zasadniczo znajduje się w organizmie w ciągu 10-15 sekund. Reszta trafia do żołądka, gdzie omija trawienie i jest wchłaniana bezpośrednio przez błonę śluzową żołądka.

Powiedzmy, że w praktyce klinicznej 60% moich pacjentów ma jakiś poważny i znaczący problem z układem pokarmowym, w którym trawienie ulega upośledzeniu. Można to jednak ominąć, właśnie przy pomocy nalewek, dlatego bardzo je lubię.

Oprócz tego istnieją ekstrakty glicerynowe, które są przeznaczone dla osób, które nie mogą używać alkoholu, ale gliceryna nie ekstrahuje tak dobrze jak alkohol i nie zwiększa wchłaniania substancji, tak jak alkohol. Używam więc ekstraktów glicerynowych głównie u dzieci, ponieważ mają słodki smak. Na rynku dostępne są również różnego rodzaju kapsułki i tabletki dla osób z problemami trawiennymi, jednak zwłaszcza tabletki powlekane białkiem mogą być niezwykle trudne do strawienia, jeśli w ogóle są trawione.

Kapsułki

Jeśli chodzi o kapsułki i tabletki, najczęściej używam zatem ich do standaryzowanych ekstraktów. Istnieją także pewne zioła, które należą do kategorii, którą nazwałbym fitofarmaceutykami, takie jak standaryzowany miłorząb japoński (Ginkgo biloba).

Słuchacze mogli już gdzieś usłyszeć, że miłorząb jest tradycyjnym chińskim lekarstwem i to prawda – mówimy tu o orzechach miłorzębu, które są przetwarzane w celu zmniejszenia ich toksyczności i są stosowane zarówno w żywności, jak i medycynie. Ale w rzeczywistości nie stwierdzono historycznego zastosowania liści miłorzębu w tradycyjnej medycynie chińskiej, zero.

Miłorząb japoński został odkryty dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku podczas badań przesiewowych roślin w poszukiwaniu interesujących związków fitochemicznych – badacze natknęli się na miłorząb japoński i tak zwane flawony miłorzębu, które między innymi poprawiają krążenie mózgowe. Jeśli więc biorę ginkgo, nie chcę herbaty, ponieważ zasadniczo jego aktywne składniki nie są rozpuszczalne w wodzie.

Zatem herbata z liści miłorzębu jest bezużyteczna. Nalewka ma pewną aktywność, ale wszystkie badania opierają się na standaryzowanym miłorzębie. Jest on więc zwykle dostępny w formie kapsułek.

W tym przypadku, dla tego produktu, jest to prawdopodobnie najlep­szy sposób stosowania. Wszystko sprowadza się zatem do znajomości poszczególnych ziół, wiedzy, jakie formy produktów będą najbardziej skuteczne dla danej osoby. Jeśli masz kogoś, kto mówi: „Cóż, nie lubię pić herbaty”, nie podawaj mu herbaty.

Jeśli masz kogoś, dla kogo alkohol jest problemem, nie podawaj mu nalewki. Jeśli masz kogoś, kto ma poważne zaburzenia trawienia lub problemy trawienne, kapsułki i tabletki mogą nie być najlepszą opcją.

Ostatnią formą, o której chciałbym wspomnieć, są tak zwane ekstrakty stałe. Nie ma ich zbyt wiele na rynku, ale coś takiego jak stały ekstrakt z borówki nie tylko smakuje wyśmienicie, ale jest to także fenomenalny sposób na codzienne dostarczanie mocno skon­centrowanych borówek do diety.

Jak używać rozmaryn i kurkumę?

Rozmaryn i kurkuma są wystarczająco skuteczne, jeśli używamy ich tylko do gotowania. Czy zalecane jest dodanie ich w jakiejś innej formie?

DV: Cóż, w przypadku kurkumy, jeśli używasz jej do gotowania, nie smakuje tak dobrze, dlatego zwykle jest ona używana do gotowania w postaci curry, w którym kurkuma jest zmieszana z innymi przyprawami.

Z pewnością istnieją badania epidemiologiczne z Indii, gdzie spożywa się curry w proszku codziennie, które nie dowodzą wprawdzie dokładnie, ale sugerują, że codzienne spożywanie curry w proszku zmniejsza ryzyko raka jelita grubego i raka żołądka.

Chciał­bym również krótko wspomnieć, że wiele osób ma błędne przekonanie, że kurkuma i kurkumina to dokładnie to samo, co w rzeczywistości nie jest prawdą.

Kurkumina i kurkuminoidy (istnieją 3 takie substancje), zostały w zasadzie zidentyfikowane około 25–30 lat temu, jako aktywne składniki kurkumy. Od tego czasu w kurkumie zidentyfikowano dodat­kowe 15–20 aktywnych składników, których nie ma w produktach z kur­kuminą. Nie twierdzę, że produkty z kurkuminą nie działają, bo działają, istnieje wiele badań na ich temat. Powiedziałbym jednak, że w mojej praktyce klinicznej uzyskuję lepsze wyniki kliniczne przy użyciu ekstrak­tów z całego kłącza kurkumy lub nalewek, niż przy użyciu jakiegokolwiek produktu z kurkuminą, jaki kiedykolwiek wypróbowałem. Jeśli chodzi o kurkumę, myślę, że jej codzienne spożywanie jest naprawdę warto­ściowe.

kurkuma

Jeśli zamierzasz przyjmować produkt z kurkuminą, wiedz, że kur­kumina jest słabo wchłaniana i szybko wydalana, dlatego zwykle miesza się ją z ekstraktem z czarnego pieprzu, micelami lub fosfatydylocholiną, dzięki czemu zwiększa się jej biodostępność. Jedną z zabawnych rzeczy jest jednak to, że w całym kłączu kurkumy znajdują się substancje, które zwiększają wchłanianie kurkuminoidów bez konieczności dodawania do niej czegokolwiek.

Adaptogeny

Jaki byłby kolejny, najskuteczniejszy krok, aby żyć długo w dobrym zdrowiu?

DV: Cóż, jak wspomniałeś wcześniej, napisałem książkę zaty­tułowaną Adaptogens: Herbs for Strength, Stamina and Stress Relief, ponie­waż adaptogeny to niesamowite zioła. Koncepcja adaptogenów powstała i rozpoczęto pierwsze badania w 1947 roku w Związku Radzieckim i to była naprawdę dobra rzecz.

Ale oczywiście był powód, dla którego zapo­czątkowano te badania – były to w zasadzie pierwotnie badania wojskowe, w których próbowano stworzyć lepszych żołnierzy, lepszych kosmonau­tów, lepszych pracowników fabryk, aby mogli zrobić to, co powiedział Chruszczow, a mianowicie pogrzebać Zachód. Tak czy inaczej, w końcu te badania wyszły na jaw i nie były już tylko badaniami wojskowymi. Po upadku Związku Radzieckiego badania te kontynuowała Rosja.

Oryginalna definicja adaptogenu, która została przedstawiona w 1969 roku, była bardzo uproszczona. Zasadniczo mówiła, że adaptogen to zioło, które, po pierwsze, pomaga przystosować się do stresu i tworzy niespecyficzny stan odporności. Niezależnie od tego, czy jest to stres psychologiczny, fizjologiczny czy temperaturowy, nie ma znaczenia, jaki jest stresor, adaptogen pomaga organizmowi reagować na niego bardziej odpowiednio i skuteczniej. Po drugie, zioła te są bezpieczne w dawkach terapeutycznych. A po trzecie, tworzą tak zwany ogólnoustrojowy efekt amfoteryczny, aby ogólnie znormalizować funkcjonowanie naszego ciała. Taka była oryginalna definicja adaptogenu w 1969 roku, która w ciągu kolejnych 54 lat została rozszerzona, jednak jej oryginalna wersja pozo­staje nadal aktualna.

adaptogen

Adaptogeny działają głównie poprzez jeden z dwóch głównych systemów kontroli w organizmie. To oś HPA, czyli oś podwzgórze-przysadka-nad­nercza, która jest również czasami nazywana HPAT (oś podwzgórze­-przysadka-nadnercza-tarczyca) lub HPAO (oś podwzgórze-przysad­ka-jajniki, lub jądra). Jest to interfejs między układem hormonalnym, odpornościowym, nerwowym, męskim i żeńskim układem rozrodczym i tzw. mózgiem jelitowym (układ nerwowy jelit – przyp. tłum.). Mówimy więc o systemie, który zasadniczo wpływa na prawie wszystkie procesy, zachodzące w organizmie, a także o układzie sercowo-naczyniowym. Działają one poprzez oś HPA na układ zwany SAS (układ współczulno­-nadnerczowy), to jest odpowiedzialny za mechanizm walki lub ucieczki. Powiedziałbym, że większość adaptogenów prawdopodobnie działa poprzez oba te mechanizmy.

Aby zioło mogło być uznane za adaptogen, musi działać poprzez jeden z tych dwóch mechanizmów lub oba. Następnie w latach 2008–2012 niemieccy naukowcy, dr Panossian i dr Wagner odkryli, że adaptogeny działają również na poziomie komórkowym. Wspomagają wytwarzanie substancji wydzielanych przez organizm pod wpływem stresu, abyśmy mogli skuteczniej radzić sobie ze stresem.

Tak więc w pewnym sensie przyjmowanie adaptogenów jest trochę jak przyjmowanie szczepionki przeciw stresowi, w tym sensie, że przygotowują one nasz organizm do reagowania na stres. Adaptogen mówi: „Nadchodzi stres, przygotuj się”. W przeciwieństwie do szczepionki, jeśli przestaniesz przyjmować adapto­geny, przestaną one działać.

Efekt utrzymuje się prawdopodobnie jedynie przez kilka tygodni po zaprzestaniu ich przyjmowania. Ale na dłuższą metę, jeśli chcesz skutecznie korzystać z adaptogenów, musisz przyjmo­wać je regularnie.

Ponieważ adaptogeny działają poprzez tak wiele mechanizmów, mają szeroką zdolność wpływania na całą masę procesów zachodzących w organizmie. Jest dziewięć dobrze zbadanych adaptogenów, to wszystko. Jest jeszcze pięć lub sześć kolejnych, które nazwałbym prawdopodobnymi adaptogenami, a wśród nich mamy świętą bazylię i ajurwedyjskie zioło shatavari.

Następnie jest jeszcze może tuzin, który nazwałbym możliwymi adaptogenami, co do których mamy dowody na to, że są one adaptoge­nami, ale słabo działającymi.

Spośród dobrze zbadanych adaptogenów są te, które nasi słuchacze prawdopodobnie dobrze znają, takie jak azjatycki żeń-szeń – czerwony i biały to zasadniczo ta sama roślina, tylko inaczej przetworzona.

Mamy zioła takie jak cytryniec chiński (Shisandra chinen­sis, Wu-Wei-Zi), owoc o pięciu smakach z Chin. Z kolei z Indii mamy witanię ospałą (Withania somnifera, ashwagandha). Każde z tych ziół ma inną, nazwałbym to, osobowość.

Termin ten oznacza, że nie patrzymy na kategorię taką jak adaptogeny i nie mówimy, że są one uniwersalne. Po pierwsze, chciałbym tylko zazna­czyć, że nie każdy potrzebuje adaptogenu.

Jeśli jesteś zdrowy i nie odczu­wasz stresu w swoim życiu, prawdopodobnie w ogóle nie potrzebujesz adaptogenów. Nie zauważysz efektu, jeśli je zażyjesz.

Z drugiej strony, jeśli jesteś bardzo zestresowany lub masz poważne problemy zdrowotne, ada­ptogeny są odpowiednie i przydatne. Musisz jednak dowiedzieć się, które z nich są dla Ciebie odpowiednie. Brzmi jak reklama. Czerwony żeń-szeń jest np. najbardziej rozgrzewającym i najbardziej stymulującym ze wszyst­kich adaptogenów.

Najczęściej używam czerwonego żeń-szenia u osób w wieku 70 lat i starszych. Są to ludzie, którym brak energii życiowej i jest  im zimno. Pomyśl o swoich dziadkach na Florydzie, których odwiedzasz.

Jest lato i jest gorąco, wszyscy mają włączoną klimatyzację, z wyjątkiem twoich dziadków, którzy mają włączone ogrzewanie, a oni sami mają na sobie dwa swetry i nadal jest im zimno. Być może mają trochę proble­mów z sercem, poziomem glukozy we krwi – w ich przypadku czerwony żeń-szeń byłby idealny.

Z drugiej strony, mimo że używam go głównie dla osób starszych, jeśli mam kogoś, kto ma 25 lat i cierpi na zespół chronicznego zmęcze­nia z niedoborem odporności, a wielkim wydarzeniem jego dnia jest wstanie z łóżka, pójście do łazienki, a następnie powrót do łóżka, a oni są przeziębieni i wyczerpani, mogę użyć czerwonego żeń-szenia również u nich.

Biały żeń-szeń jest nieco mniej rozgrzewający i mniej stymulu­jący. Używam go raczej u osób w wieku, powiedzmy, od 55 do 70 lat. Ale znowu, jeśli ktoś jest młodszy i tego potrzebuje, także używam białego żeń-szenia, ponieważ pomaga on w regulacji poziomu glukozy we krwi, działa w układzie odpornościowym jako tak zwany amfoteryczny środek immunologiczny, który pomaga w regulacji układu odpornościowego.

Niezależnie od tego, czy jest on nadaktywny, hipoaktywny, czy występują oba te stany, co opisuje większość chorób autoimmunologicznych, pomaga on układowi odpornościowemu odzyskać zdolność samoregulacji. Stosu­jemy również biały żeń-szeń u osób cierpiących na tak zwaną bezsenność niedoborową.

Są to ludzie, którzy są tak wyczerpani, że nie mają energii do spania. Podajemy im zatem żeń-szeń i śpią naprawdę dobrze. Z drugiej strony, masz kogoś, kto cierpi na bezsenność – to nadpobu­dliwa osobowość typu A. Jeśli podasz mu czerwony lub biały żeń-szeń, nie będzie mógł w ogóle zasnąć. Sprowadza się to do wiedzy, co działa na daną osobę.

Następnie przejdźmy do ashwagandhy. Jest to uspokajający adaptogen. Jedna na 100 osób, po przyjęciu ashwagandhy poczuje się pobudzona, jednak większość ludzi po jej zażyciu czuje się uspokojona. Ma ona działanie przeciwlękowe i rozluźnia mięśnie. Ale adaptogeny, mimo że są niezwykle przydatne, nie są dla każdego.

Na przykład ashwa­gandha stymuluje tarczycę. W rzeczywistości jest to jedno z najlepszych ziół stymulujących tarczycę, jakie znam, szczególnie dla kogoś z zapale­niem tarczycy Hashimoto.

Ponieważ jest to amfoteryczny środek immu­nologiczny, pomaga ona w ponownej regulacji układu odpornościowego, a Hashimoto jest chorobą autoimmunologiczną. Ale nie należy używać ashwagandhy u kogoś z chorobą Gravesa-Basedowa, która jest inną chorobą autoimmunologiczną.

Tutaj mamy nadczynność tarczycy, a więc ashwagandha może pogorszyć sytuację. Sprowadza się to więc do wiedzy, która roślina działa naprawdę dobrze. Inną, o której nie wspomniałem, jest różeniec górski (Rhodiola rosea), który jest bardzo popularny i działa stymulująco, ale nie jest głęboko odżywczym ziołem, jak na przykład czerwony żeń-szeń.

Jeśli ktoś mówi, że po zjedzeniu małego kawałka czekolady po obiedzie nie może spać w nocy, nie podawaj mu różeńca. Różeniec jest również niezwykle wysuszający, zatem jeśli ktoś ma (co w medycynie chińskiej nazywa się niedoborem yin) suche oczy, odczuwa suchość w ustach, cierpi na suchy kaszel, suchość skóry, suchość pochwy, brak mazi stawowej w stawach... nie podawaj mu różeńca, ponieważ może to zaostrzyć problemy. Sprowadza się to więc do poznania osobowości każdego z ziół, aby wiedzieć, czy jego spożycie ma sens.

Chciałbym również zaznaczyć, że ziół tradycyjnie nigdy nie stosowałem pojedynczo, czyli jedno zioło na raz. Ogólnie rzecz biorąc, zioła stosuję w złożonych formułach, ponieważ w większości przypadków, jako klini­cysta, mam do czynienia z ludźmi ze złożonymi problemami, a przyjmo­wanie tylko jednego zioła na raz najczęściej nie ma sensu.

Dodatkowo, rozmawialiśmy o idei synergii, gdzie jeden plus jeden równa się pięć, siedem czy dziesięć. Chciałbym również zaznaczyć, że istnieje coś, co nazywa się anty-synergią lub antagonizmem, gdzie stosowanie pewnych ziół razem przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Dlatego trzeba znać dokładne działanie każdego zioła.

Czy zioła mają odpowiedź na wszystko? Odpowiedź brzmi: oczywiście, że nie. Ale jedną z ważnych rzeczy jest to, że przez całą moją karierę zawsze współpracowałem z lekarzami, choć to, co ja robię i to, co oni robią, to nie to samo. Wielcy zielarze, nie mówię, że jestem wielkim zielarzem, ale z pewnością staram się nim być... wielcy zielarze nie leczą chorób, lecz ludzi. Możesz mieć pięć osób, u których zdiagnozowano reumatoidalne zapalenie stawów, ale to nie jest pięć reumatoidalnych zapaleń stawów. To pięcioro różnych ludzi i zachodzi potrzeba stosowa­nia pięciu bardzo różnych protokołów. Współpraca z lekarzami daje więc to, co najlepsze z obu światów. To połączenie dwóch różnych baz wiedzy i jest niesamowicie korzystne dla danej osoby. Ale znowu, tak naprawdę sprowadza się to do wiedzy, co ma sens dla tej konkretnej osoby. Zawsze pytam moich pacjentów, jakie smaki ziołowe naprawdę kochasz, a jakich nie lubisz? Jeśli ktoś mówi, że nienawidzi lukrecji, to nie używaj lukrecji, kopru włoskiego lub anyżu w swojej formule, ponieważ jest prawdopo­dobne, że pacjent nie będzie jej przyjmował.

Czy nastąpił wzrost zapotrzebowania na adaptogeny?

Większość ludzi dzisiaj, niestety, prawdopodobnie potrzebuje adaptogenów. Stres, niepokój… wszyscy czujemy się nieco roztrzęsieni. Tak z ciekawości spytam, czy zaobserwowałeś wzrost zapotrzebowania na adaptogeny?

DV: Powiedziałbym, że tak. Ostatnie trzy lata były niesamo­wicie stresujące na wielu różnych poziomach. Oczywiście COVID jest jednym, ale nie jedynym aspektem. Żyjemy w bardzo stresującym świecie. Niektórzy ludzie sobie radzą, medytują i mają bardzo skuteczne sposoby radzenia sobie ze stresem. Codziennie uprawiają jogging, mają, miejmy nadzieję, zdrowe relacje i przyjaźnie. Ale nie każdy ma tyle szczęścia.

Powiedziałbym raczej, że potrzebne jest coś, co może pomóc w ponow­nym uregulowaniu funkcji osi HPA, funkcji układu nerwowego, nie tylko w odniesieniu do lęku, ale także depresji, coś, co może pomóc w ponow­nym uregulowaniu męskich i żeńskich funkcji rozrodczych, funkcji odpor­nościowych i tzw. mózgu jelit (wiemy, że więcej serotoniny jest wytwarzane w jelitach niż w mózgu), pracy układu sercowo-naczyniowego.

Mamy dziś także ogromne zdrowotne problemy: mówimy coraz częściej o takich rzeczach jak poziom glukozy we krwi, zespół metaboliczny i cukrzyca typu 2. Kiedy zaczynałem praktykę kliniczną w połowie lat 70., cukrzyca typu 2 była nazywana cukrzycą dorosłych, a nie cukrzycą typu 2, ponieważ choro­wali na nią tylko dorośli.

Teraz widzimy dzieci w wieku ośmiu, dziewięciu i dziesięciu lat, u których rozwija się ta choroba. Zespół metaboliczny, według szacunków Narodowego Instytutu Zdrowia, występuje natomiast aż u około 35% populacji.

Myślę, że jest to tak niedoszacowane, że aż śmieszne. Myślę też, że prawdopodobnie, jeśli połączyć cukrzycę typu 2 i zespół metaboliczny, musi to być co najmniej 50% populacji USA.

Oczy­wiście rozregulowanie poziomu glukozy we krwi jest jedną z tych spraw, o których powinniśmy porozmawiać. Rozmawialiśmy już o kilku ziołach. Mówiliśmy o żeń-szeniu, który pomaga obniżyć poziom glukozy we krwi. Rozmawialiśmy o kurkumie, która także pomaga obniżyć jej stężenie. Czy działa ona w takim samym stopniu jak metformina?

Nie, ale w niewielkim stopniu może obniżyć poziom glukozy, podobnie jak jagody i różeniec górski. Zatem wiele z tych ziół pomaga w takich problemach jak zespół metaboliczny i mogą też pomóc w cukrzycy typu 2.

Zmniejszają one ogólny stan zapalny, pomagają obniżyć poziom stresu i radzić sobie z dysfunkcją układu odpornościowego, a więc czego tu nie lubić. Jednak nie każdy adaptogen jest odpowiedni dla każdej osoby. Będę pierwszą osobą, która powie, że są ludzie, którzy absolutnie nie potrzebują adaptogenu.

Dla wielu ludzi w świecie, w którym żyjemy dzisiaj, mogą one być niezwykle przydatne, pomagają żyć lepiej, zmniejszają skutki przewlekłego stresu, poziom glukozy we krwi, hamują rozwój depresji i zaburzeń lękowych oraz poprawiają krążenie. Jedną z ich niewątpliwych zalet jest to, że mają tak szerokie spektrum działania w całym organizmie.

Jakie są kolejne kroki do życia w dobrym zdrowiu?

Jaki byłby kolejny kluczowy krok, aby żyć długo w dobrym zdrowiu?

DV: Poprawa trawienia. Jest takie stare powiedzenie: „jesteś tym, co jesz” i jest w tym sporo prawdy. Jeden z moich wczesnych nauczycieli, jeden z wielkich zielarzy XX wieku, William LeSassier, zwykł mawiać: „jesteś tym, czego nie wydalasz”, a ja powiedziałbym: „jesteś tym, co wchłaniasz”.

Możesz stosować najlepszą dietę na świecie, wszystkie organiczne produkty spożywcze, a jeśli twoje trawienie jest upośledzone, nie wchłoniesz tego, co w medycynie chińskiej nazywa się „Gu Qi”, inaczej „Grains Qi”, czyli składników odżywczych z pożywienia. Nie mówiąc już o tym, że tak wiele żywności pochodzi obecnie z roślin uprawianych na zdemineralizowanej, zubożonej glebie.

Oczywiście, jeśli tych składników odżywczych nie ma w glebie, roślina nie może ich pobrać, a następnie dostarczyć. Zauważmy też, że wraz z wiekiem wytwarzamy coraz mniej żołądkowego HCl (żołądkowego kwasu solnego).

Gdy masz 45 lub 50 lat, prawdopodobnie wytwarzasz co najmniej 25% mniej żołądkowego HCl niż wtedy, gdy miałeś 20 lub 30 lat. W wieku 60, 70 lub 80 lat prawdopo­dobnie produkujesz od 50% do 70% mniej żołądkowego HCl, co oznacza, że nie możesz wchłonąć wielu składników odżywczych.

Jedną z rzeczy, które zawsze lubię powtarzać, jest to, że wszystko jest lep­sze z goryczką. W wielu kulturach wypicie gorzkiego trunku do posiłku lub przed posiłkiem, albo zjedzenie gorzkiej sałatki z gorzkich zielonych warzyw, nie tak jak dzisiaj, gdzie wszystko ma mdły smak, ale trochę gorzkiej endywii lub czegoś podobnego przed posiłkiem, aby pobudzić trawienie, było normalne.

herbata ziołowa

Gorzki trunek do posiłku był czymś normal­nym w wielu częściach świata. To pomaga osobom cierpiącym na różnego rodzaju niestrawność, zaburzenia trawienia, gazy, wzdęcia, burczenie w jelitach, którego wydaje się, że nikt nie słyszy... a właściwie słyszą. Pomaga w tym wszystkim. Pomaga zwiększyć wchłanianie „Gu Qi”, czyli składników odżywczych. Następnie oczywiście stymuluje wątrobę do wydzielania żółci, która działa nie tylko jako emulgator rozpuszczalnych w tłuszczach składników odżywczych, czyli witaminy A, K i D lub nie­zbędnych kwasów tłuszczowych, ale działa również jako naturalny środek przeczyszczający. To, czego nie chcesz w formule gorzkiej, to środki prze­czyszczające. Istnieją pewne gorzkie formuły na rynku, które zawierają środki przeczyszczające, takie jak kora szakłaka amerykańskiego, kora kruszyny lub senes. Są to środki przeczyszczające tworzące nawyk i nie należy stale przyjmować żadnego z nich.

Ponadto, chciałbym zauważyć, że coraz więcej ludzi stosuje blokery wydzielania kwasów, takie jak H2-blokery i inhibitory pompy proto­nowej. Ludzie lubią te H2-blokery, które całkowicie odcinają produkcję kwasu. A produkcja kwasu jest potrzebna. FDA zaleca, żeby przyjmować je w najniższej możliwej dawce przez możliwie najkrótszy czas.

Rzeczy­wistość jest taka, że u osób, które przyjmują je regularnie, obserwujemy jawne niedobory witaminy B12 i magnezu oraz cały szereg niedoborów składników odżywczych, które są absolutnie niezbędne. Chciałbym rów­nież zauważyć, że większość osób przyjmujących te preparaty nie cierpi na nadkwasotę. Przeciwnie, mają zbyt mało kwasu solnego.

Zatem leki te wydają się pomagać na krótką metę, ale potem jest jeszcze gorzej. Dzieje się tak dlatego, że jeśli masz ponad 45 lat, szanse na posiadanie zbyt dużej ilości kwasu żołądkowego są znacznie zmniejszone. Dlatego wiele osób stosuje te leki jako rodzaj paliatywnej ulgi, pomijając to, że mają one bardzo znaczące skutki uboczne.

Jeśli lekarz przepisał ci te leki, nie odstawiaj ich, ale porozmawiaj z nim o zmianie. Uważam, że trawienie jest podstawą dobrego zdrowia. Jeśli nie otrzymujesz składników odżyw­czych, których potrzebujesz, niezależnie od tego, czy ich nie spożywasz, czy spożywasz je, ale nie możesz ich wchłonąć, nie będziesz się leczyć, nie będziesz się dobrze starzeć. Tak, to jest absolutnie fundamentalne.

Co jeszcze jest kluczowym krokiem do długiego życia w dobrym zdrowiu?

DV: Cóż, rozmawialiśmy o adaptogenach, które wywierają wpływ na układ nerwowy. Chciałbym jednak zaznaczyć, że w przypadku układu nerwowego adaptogeny nie są jedynymi ziołami, jakie możemy zastosować.

Tradycyjnie adaptogeny łączy z innymi ziołami, takimi jak rumianek, o którym wspomnieliśmy wcześniej, kwiat lipy, który jest jed­nym z najlepiej smakujących ziół i jest słodki, prawie jak miód.

Spójrzmy także na mleczny owies, który jest tym samym owsem, z którego robimy płatki owsiane lub ciasteczka owsiane. Owies, gdy rośnie, przechodzi przez tygodniowy etap mleczny (krótkotrwały etap rozwoju owsa, w któ­rym zaczyna formować ziarniaki, ale są one jeszcze miękkie; roślina jest jeszcze zielona, ale już zaczyna tworzyć nasiona – przyp. tłum.), w którym całkowicie zmienia się jego skład chemiczny. Musi zatem zostać zebrany, gdy jest w fazie mlecznej. Nie ma lepszego zioła na nerwy, nazywam go królową nerwów.

Mleczny owies to zioło, którego lubię używać u osób, które straciły swoje emocjonalne fundamenty i stali się emocjonalnie labilni, z reakcjami numer dziesięć na problemy numer jeden. Można przyrządzić nalewkę ze świeżego owsa lub preparat z gliceryną, ale jeśli go wysuszysz, straci większość swojej aktywności. Świeży owies nie jest szybko działającym lekarstwem.

Dopiero po kilku miesiącach stosowa­nia zaczniesz powoli zauważać, że stajesz się mniej reaktywny, mniej labilny. Mleczny owies można łączyć z takimi produktami jak rumianek i kwiat lipy. Zioła te są naprawdę skuteczne w radzeniu sobie z proble­mami wywołanymi stresem.

Niezależnie od tego, czy jest to bezsen­ność wywołana stresem, czy nadciśnienie, czy tak zwany efekt białego fartucha (wzrost ciśnienia krwi na skutek stresu, związanego z kontaktem z lekarzem – przyp. tłum.), który oznacza, że ciśnienie krwi jest labilne i wzrasta za każdym razem, gdy jesteś pod wpływem stresu. Mieszanka ta pomaga w problemach żołądkowo-jelitowych wywołanych stresem i pomaga poprawić jakość snu.

A teraz sen. Sen to kolejna rzecz, która ma fundamentalne znaczenie. Sam tego doświadczyłem. Zauważyłem, że wraz z wiekiem sen staje się nieco większym wyzwaniem. Jakość snu jest niezwykle ważna i nie chodzi tylko o liczbę godzin snu. Moim pacjentom zawsze zadaję dwa pytania: „Ile godzin w ciągu nocy śpisz?”.

Niektórzy powiedzą, że siedem, osiem, dziewięć lub cokolwiek innego. Dobrze. Następnie zadaję pytanie: „Kiedy budzisz się rano, czy czujesz się wypoczęty?”

Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, ktoś mówi mi, że śpi 8 godzin na dobę, ale budzi się zmęczony, to mówi mi, że istnieje jakiś znaczący problem ze snem i zwykle wysyłam go do lekarza, sugerując wykonanie badania snu, ponieważ może on cierpieć na bezdech senny, niedotlenienie senne, z których oba są, nawiasem mówiąc, schorzeniami, na które zioła nie pomagają. Jest to coś, co należy omówić z lekarzem. Dobra jakość snu jest jednak niezbędna.

Kilka lat temu przeprowadzono badanie, w którym brał udział 23-letni, całkowicie zdrowy na wszystkich poziomach mężczyzna i przez dwa tygodnie zakłócano jego sen, budząc co godzinę lub dwie. W ciągu dwóch tygodni przeszedł on od bycia całkowicie zdrowym do pełnego zespołu metabolicznego, który niektórzy nazywają również stanem przedcukrzycowym, po prostu z powodu braku snu. Jego ciśnienie krwi również wzrosło. Zatem sen, jak mówię, jest absolutnie fun­damentalny dla osób cierpiących na chroniczne zmęczenie, zespół niedoboru odporności czy fibromialgię, które, moim zdaniem, są dwiema stronami tego samego medalu. To, co leży u ich podstaw, to w mojej ocenie najczęściej przewlekły problem ze snem, są to osoby z niską jakością snu. W ich przypadku nie ważne, jakie zioła podasz, jakie suplementy, jakie leki. Jeśli nie zapewnisz im dobrej jakości snu, ich stan się nie poprawi.

Sen ma fundamentalne znaczenie, a leki ziołowe są zwykle złożone i zawierają uspokajające adaptogeny, takie jak cytryniec chiński, ashwa­gandha, jiaogulan (Gynostemma pentaphyllum), kordyceps (Cordyceps sinensis) lub lakownica żółtawa (Ganoderma lucidum, grzyb reishi), w połączeniu z ziołami.

Są to produkty, których używamy do poprawy jakości snu. Jednym z moich ulubionych ziół wspomagających sen jest melisa. Jest to delikatne, łagodne zioło, które można przyjmować w postaci herbaty.

Melisa, którą szczególnie lubię stosować u osób, które utknęły w martwym punkcie, mają bardzo lekki sen i każda mała rzecz, zmiana światła, trochę hałasu, bardzo łatwo je wybudza. Można dodać do niej odrobinę lawendy, która nie smakuje rewelacyjnie, ale dajemy jej niewiele lub można użyć lawendy w olejku w sypialni, co również poprawia jakość snu.

Jak dbać o zdrowie serce?

Jaki byłby ostatni krok, aby żyć długo w dobrym zdrowiu?

DV: Poprawa zdrowia układu sercowo-naczyniowego. Po pierwsze bądź aktywny. Znajdź coś, co możesz zrobić, w zależności od twoich możliwości fizycznych, ja lubię wychodzić na spacer każdego ranka. Staram się przejść około 5 km. Dzięki temu jestem na zewnątrz, wychodzę na łono natury, ponieważ mieszkam w wiejskiej okolicy.

Mamy kilka pięknych wzgórz, trzeba zatem iść w górę i w dół. Już samo to poprawiło moje ciśnienie krwi. Zatem ruch, to numer jeden. Rozmawia­liśmy o zdrowej diecie, ponieważ istnieje wiele rzeczy, które są niezbędne dla dobrego zdrowia serca. Zmniejsz stres, ponieważ może to pomóc obniżyć ciśnienie krwi.

Mamy wiele możliwości, by poprawić zdrowie układu sercowo-naczy­niowego. Czosnek, o którym wspomniałem wcześniej, ma niesamowite właściwości. Umiarkowanie obniża ciśnienie krwi i poziom cholesterolu, zwłaszcza cholesterolu LDL i VLDL oraz poziom glukozy we krwi. Umiarkowanie pomaga hamować także rozwój miażdżycy.

Czy jest to jed­nak odpowiednik leków, takich jak statyny? Absolutnie nie. Jeśli szukasz czegoś, co obniży poziom cholesterolu o 20 punktów, zioła prawdopodob­nie tego nie zrobią. Ale jeśli jesteś osobą, która potrzebuje trochę pomocy na wszystkich tych poziomach, po prostu włącz czosnek do codziennej diety, czy to jako suplement, czy jako pokarm – to może pomóc.

Porozmawiajmy przez chwilę także o głogu. Głóg jest środkiem troforegu­lującym dla układu sercowo-naczyniowego. Czym więc jest troforegulacja? Substancja troforegulująca to pokarm dla konkretnego narządu lub tkanki. Głóg jest więc pokarmem dla układu sercowo-naczyniowego.

Wykazano, że poprawia on ogólny stan zdrowia układu sercowo-naczyniowego, hamuje arytmię, bardzo łagodnie obniża ciśnienie krwi i poprawia funkcję śródbłonka (wewnętrzna wyściółka naczyń krwionośnych – przyp. tłum.). Głóg stabilizuje również tkankę łączną, a więc wpływa nie tylko na układ sercowo-naczyniowy.

Działa również w układzie nerwowym, a przy okazji, gdybym miał wybrać jedno zioło do leczenia dziecka z ADHD (choć nie ma jednego zioła, które zwykle polecam, ponieważ jest to cały protokół, na który należy spojrzeć), wybrałbym właśnie głóg. Dla kogoś, kto chce zrobić tylko jedną rzecz, Ritalin lub Adderall (leki stosowane w leczeniu ADHD – przyp. tłum.) jest o wiele łatwiejszy.

Ale stałe przyjmowanie eks­traktu z głogu jest moim ulubionym zaleceniem i jednym z ziół, których często używam do leczenia tego, co w medycynie chińskiej nazywa się zaburzonym shen, czyli drażliwości, pobudzenia i irytacji.

Kolejnym ziołem, o którym wspomnę, a które wspaniale smakuje jako herbata, jest hibiskus. Hibiskus pomaga obniżyć ciśnienie krwi i poziom glukozy we krwi. Ma także silne działanie przeciwzapalne. Kilka filiżanek herbatki z hibiskusa dziennie wystarczy. Możesz także wziąć trochę hibi­skusa, trochę melisy i dorzucić do tego szczyptę kurkumy i trochę zielonej herbaty – powstaje zdrowy napój, który będzie dobrze smakował i miał niezwykłe korzyści.

Jakie są najlepsze formy przyjmowania głogu?

Szybkie ostatnie pytanie. A jakie są najlepsze formy przyjmowania głogu?

DVMoim zdaniem najlepsza jest nalewka z głogu i stały ekstrakt z głogu, bo jeśli po prostu sproszkujesz go i umieścisz w kap­sułkach, nie będzie tak dobry. W przypadku suszenia rozpyłowego, głóg jest przetwarzany na płynny ekstrakt, a następnie suszony rozpyłowo lub maltodekstryną na proszek.

Zasadniczo jest więc skoncentrowany w for­mie kapsułki. Herbata z głogu jest również w porządku. Istnieje wiele sposobów przyjmowania głogu. Większość ludzi myśli po prostu o uży­waniu jagód głogu, ale w rzeczywistości kwiaty mają więcej antocyjanów, które są składnikiem przeciwzapalnym, niż jagody. Zatem połączenie kwiatów i jagód jest moim zdaniem najbardziej skuteczne.

Można go też łączyć z całą gamą innych produktów, które korzystnie wpływają na nasze zdrowie. Głóg nie smakuje dobrze, ale też nie smakuje źle, nie jest to roślina o silnym smaku.

Możesz go zatem połączyć z innymi produktami o przyjemnym smaku, takimi jak kwiat lipy, melisa, hibiskus lub owoc dzikiej róży. Zwrócę uwagę, że hibiskus jest dość cierpki. Jeśli więc lubisz cierpkie produkty, tak jak ja, pokochasz hibiskus lub owoce dzikiej róży. Mają bardzo, bardzo kwaśny smak.

Ale z drugiej strony mamy też takie produkty jak melisa, rumianek i kwiat lipy, które są bardzo przyjemne w smaku. Możesz dodać trochę imbiru do głogu, odrobinę cynamonu i kardamonu.

Niezależnie od tego, czy jest to herbata, czy nalewka, uzyskasz korzyści, poprawiając krążenie i trawienie. Studiuję ziołolecznictwo od 53 lat, a teraz, po tych wszystkich latach, czuję się komfortowo nazywając siebie zaawansowanym początkującym. Jednym z uroków ziołolecznictwa jest to, że nie ma znaczenia, ile wiesz, to wciąż ułamek tego, co musisz wiedzieć.

głóg

Dla mnie to absolutnie zdumiewające, że przez resztę mojego życia będę mógł nadal uczyć się, jak te produkty mogą zmienić nasze życie, życie twoje i twojej rodziny. Zioła mogą zrobić niesamowitą różnicę. To po prostu niefortunne, że żyjemy w czasach, w których zioła w pewnym sensie znikają. Od lat trzydziestych do siedemdziesiątych XX wieku byliśmy w czymś, co nazwałbym ziołowymi wiekami ciemnymi. Ale ja i kadra przyjaciół oraz współpracowników, począwszy od późnych lat 60. i wczesnych 70., zaczęliśmy odnajdywać drogę powrotną do ziołowych leków. Chociaż nie zdawaliśmy sobie sprawy, że tak się stanie, pomogło to stworzyć coś, co nazywam amerykańskim ziołowym renesansem. Obecnie dostępnych jest wiele wspaniałych informacji. Ostrzegam tylko ludzi, że tylko dlatego, że coś przeczytałeś, tylko dlatego, że widziałeś to na TikTok, tylko dlatego, że przeczytałeś o tym w książce lub na blogu, niekoniecznie oznacza, że jest to prawda. Więc zawsze bądź ostrożny. Jeśli brzmi to zbyt dobrze, aby mogło być prawdziwe, prawdopodobnie tak jest. Ale zioła wraz z dietą, ćwiczeniami, zdrowym stylem życia, snem itp. mogą pomóc nam żyć dłużej. I nie tylko dłużej, ale i lepiej.

Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny